Żółwik... A było tak. Kupiłem go przez telefon. Zobaczyłem, zadzwoniłem, zarezerwowałem, wsiadłem w pociąg i pojechałem odebrać. Na miejscu nie marudziłem, tylko zapłaciłem i rozpocząłem sekwencję powrotu do #CMZ, nie odmawiając sobie oczywiście przyjemności spałaszowania...