Swimming Cayenne

Porsche Cayenne radzi sobie dobrze nie tylko w miejskiej dżungli. Przy odrobinie umiejętności wjedzie i co ważne wyjedzie prawie zewsząd.

Nie boicie się ubrudzić od czasu do czasu swoich SUV’ów? Czy może są zapętlone pomiędzy szkołą ▪️ robotą ▪️ domem ▪️ i kościołem?

Zdjęcia pochodzą z wycieczki na dawny wojskowy poligon pod Lipskiem, gdzie mieści się jedna z fabryk koncernu, a także przyfabryczny tor testowy. Lubię takie wypady. Szczególnie jeśli nie muszę podczas takiej wycieczki topić własnego egzemplarza 😉

Cayenne debiutowało w 2002 roku wywołując niemałe poruszenie. Jedynka wygląd miała delikatnie mówiąc kontrowersyjny. Kształt reflektorów do dziś wywołuje u mnie ciarki. Dopiero lifting przeprowadzony pięć lat później dodał mu na tyle uroku, że skusiłem się na swojego pierwszego GTS’a. 4.8 litrowa 405 konna wolnossąca jednostka napędowa ciumkała sobie ze 100 litrowego zbiorniczka 22,2 litra w mieście i 15,0 litrów wysokooktanowej benzyny z trasie. To nie był oczywiście szczyt apetytu. Wszystko jak zawsze zależało od stylu jazdy. Trzy podstawowe kolory w jakich oferowano GTS’a to czarny, prawie czerwony i trzeci, który w wersji łagodnej nazywałem „musztardowym”. Tak po prawdzie, to zawsze kojarzył mi się z kupą niemowlaka.

Cayenne II odpuściłem sobie do momentu wprowadzenia w 2014 roku wersji po liftingu. Miał analogicznie jak w przypadku jedynki zdecydowanie więcej uroku. Choć w pierwszej chwili linie tylnych lamp i klapy przywodziły mi na myśl Toyotę RAV4. Wszystko wskazuje na to, że modus operandi nie ulegnie zmianie i III zagości u mnie w garażu dopiero po drobnych stylistycznych poprawkach. Jakoś nie przemawia do mnie ten ledowy pasek biegnący przez całą tylną klapę. MONOBREW jak mawiają złośliwi 😉

🔙⛽️🔜

Porsche Polska Porsche Club Poland Porsche Inter Auto Polska Porsche Inter Auto Polska Jedź & Jedz z CMZ

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *