2k12
2k12
Rok 2012 zapisał się w mojej pamięci dwoma wydarzeniami. Pierwszym było odebranie w maju od dealera #Panamery #GTS. Drugim zajęcie zaszczytnego ostatniego miejsca w grupie, przez naszą reprezentację w piłce nożnej, podczas współorganizowanego wraz z Ukrainą #Euro2012.
I w tym miejscu powinienem zakończyć pisanie, gdyż jak zwrócił mi dziś uwagę mój przyjaciel, badania dowodzą, że Polacy czytają co najwyżej 200 znaków na raz, po czym się nudzą. Zatem dalsza część tekstu jest już tylko dla wytrwałych czytelników #CMZ 😊
W Panamerze zakochałem się od pierwszego wejrzenia. Kolor Carbon Gray. Wnętrze wykończone elementami w BLACK PIANO. Wolnossące cztery koma osiem litra. Moc 430 koni. I mnóstwo analogowych przycisków w kokpicie. To był jeszcze radosny czas bez montowania w samochodach tabletów i dotykowych paneli. Każda funkcja w aucie miała swój przycisk. Pstryk i światło, jak mawiał mój kolega. Obecnie trzeba się przekopywać przez MENU, ale o tym wspomnę przy następnej, czekającej już w kolejce Panamerze w kolorze BLACK.
Pomysł na czterodrzwiową 911 narodził się jeszcze w latach 80’tych XX wieku. Wersji produkcyjnej oznaczonej symbolem 970 doczekał się dopiero w 2009 roku, kiedy to w Szanghaju zaprezentowano go/ją światu. I jak to zwykle bywa z nowościami, jednym się podobała, innym nie. Nieskromnie powiem, że kilku osobom zepsułem wtedy humor tym zakupem, jeśli wiecie co mam na myśli 😃
Dźwięk uruchamianej V ósemki, podkręcony przez sportowy wydech to muzyka dla uszu każdego fana motoryzacji. Spędziliśmy razem 4 lata, przez które przejechałem nią niecałe 50 000 kilometrów. Nie grymasiła i nie przysparzała ani mi, ani gwarantowi zbytnich trosk. Serwisowana „po mojemu”, czyli przy wspomnianym przebiegu olej wymieniłem w niej 4 razy. Nikt mnie nigdy nie przekona, że wymiana oleju co 30 000 km nie odbija się negatywnie na silniku. Jeśli ktoś wierzy w cuda, proszę bardzo, nie mam nic przeciwko, ale swoje auta docieram i serwisuję wg własnego, autorskiego przepisu 🙂 Przez cały okres użytkowania musiałem wymienić w niej jedynie komplet amortyzatorów, które miały wadę fabryczną i wytrzymały zaledwie 2,5 roku. Naprawa w ramach gwarancji producenta. Problem w nowszych wersjach wyeliminowano.
To auto, to prawdziwa petarda na drodze. Przyspiesza bezkompromisowo, charakteryzując się przy tym dość umiarkowanym jak na swoją pojemność apetytem na benzynę. O dobrą trakcję w każdych warunkach dba niezawodnie napęd 4×4, więc śliska nawierzchnia nie jest jej straszna.
Mam do niej do dziś duży sentyment i wiele miłych wspomnień z nią związanych. Przeprowadziła się niedaleko, bo została w tej samej dzielnicy. Nabywca kupił ją dla faktu posiadania, a nie użytkowania, gdyż przez kolejne 3 lata przejechał nią wszystkiego może 4000 km. Smęcę mu już od dłuższego czasu, że chętnie ją odkupię, tak aby historia zatoczyła koło i wróciła do swojego pierwszego właściciela, ale uprał się i nie chce oddać. Poczekam jeszcze rok i ponowię propozycję, wtedy będzie sprawiedliwie, 4 lata u mnie, 4 u niego 😆
Odpowiedź na pytanie czy pierwsza Panamera jest wygodna nie jest sprawą prostą. Należy pamiętać, że pomimo zaprojektowania w niej czterech drzwi, to nadal mówimy o samochodzie sportowym, a te rządzą się trochę innymi prawami. Tam wygoda nie jest stawiana na pierwszym miejscu. Pomimo mojego słusznego wzrostu mogłem się w niej umościć tak, że nie narzekałem nawet przy pokonywaniu znacznych odległości. Przyznam się szczerze, że na tylnej kanapie nie podróżowałem ani razu, ciężko mi zatem zająć jednoznaczne stanowisko, czy jest tam wygodnie dla osób ze wzrostem 200+, czy też nie. Znam za to kogoś, kto z wagą 120+ pojechał ze mną na tylnej kanapie na wycieczkę Warszawa-Poznań-Warszawa i nie narzekał, więc może nie jest tam tak niewygodnie, jakby mogło się na pierwszy rzut oka wydawać.
Jak każdą szybką zabawką, tak i GTS’em powinny bawić się wyłącznie osoby dojrzałe emocjonalnie. Nie jest dla niej problemem przekroczenie granicy 300 km/h. Swojej tak nie męczyłem, odpuściłem przy 270, które wykrzesała z siebie naprawdę w krótkim czasie. Trzeba zawsze pamiętać, że nie sztuką jest rozpędzić auto, prawdziwą sztuką jest zatrzymać je na czas.
Teraz słów kilka o obiegowych plotkach na temat tego modelu:
– ponoć ten silnik bierze olej – ponoć bierze, głownie w wersji Turbo i Turbo S. Do swojego egzemplarza nigdy nie musiałem dolewać oleju między wymianami, a i przy wymianie nie miał minimalnego poziomu. Może to zasługa sposobu użytkowania, zawsze przez pierwsze 3000 kilometrów docieram silnik, a nie wyjeżdżam wprost ze sklepu na autostradę sprawdzić „ile jedzie”
– ponoć ten silnik mówiąc kolokwialnie „padał” – coś było moim zdaniem na rzeczy, szczególnie przy wcześniejszych 405 konnych wersjach np w Cayennie GTS, z tego co wiem Porsche nie robiło problemów u wymieniało te jednostki na nowe.
– ponoć serwisowanie Porsche jest drogie – to jak zawsze jest pojęcie względne, każde moje Porsche miało przedłużoną gwarancję, rzecz to bardzo wygodna i gwarantuje spokojny sen. W porównaniu z serwisowaniem Audi nie zauważyłem kolosalnej różnicy. Za kompletny set hamulcowy na przód (tarcze+kolcki+nowy płyn hamulcowy) zapłaciłem o ile dobrze pamiętam 6 500,00 zł. Dużo to czy mało? Amortyzatory wymieniono mi w ramach gwarancji. Inne usterki nie wystąpiły, a gdyby wystąpiły samochód nadal był objęty gwarancją.
– ponoć tę markę wybierają panowie z krótkim przyrodzeniem – za innych nie będę się wypowiadał, ale ja nie miałem w tym temacie reklamacji
Panamera może się podobać lub nie, ale na pewno nie jest to samochód nudny i banalny. Najlepiej świadczy o tym fakt, że bardzo chętnie widziałbym ją znowu w swoim garażu
🔙⛽️🔜
Schronienia podczas styczniowej pluchy GTS’owi i fotografowi udzielił zaprzyjaźniony Smart Detailing, za co w imieniu swoim, obecnego właściciela i fotografa bardzo dziękuję.