Dwieście dwadzieścia
dwieście dwadzieścia
następcy W140 jeszcze w garażu nie miałem, to teraz już spokojnie w CV mogę odhaczyć, iż wiem czym się ją je. Czarna jak smoła, poliftowa 430’tka z 2004 roku z moim ulubionym zaraz po #QUATTRO napędem #4Matic. Chrzest bojowy przeszła podczas ostatniej wycieczki do Berlina, a do drogi przygotował ją Nowakowski Mercedes Benz. Wyposażeniem może nie poraża, ale z drugiej strony ciężko jej zarzucić jakieś braki, wszystko co jest przydatne w codziennym użytkowaniu można znaleźć na jej pokładzie. Pierwsza seria W220 między innymi przez wpadki z korozją nie cieszyła się zbyt dużą estymą na rynku wtórnym, ale mój egzemplarz pochodzi praktycznie z końca produkcji, gdzie większość jego przypadłości i chorób wieku dziecięcego została wyeliminowana. Jest duża, wygodna, cicha, a o komfort resorowania dba #AirMatic, czegóż od niej więcej wymagać? Naprawdę kupiłem ją dlatego, że mój brat w „chorobie samochodowej” posiada identyczny egzemplarz, no to teraz mamy dwie
Szczegółową inspekcję podwozia przeszła w Auto Hornet, panowie zabezpieczyli ją bezbarwnym (prawie) woskiem, ale będzie o tym w osobnym poście, gdyż jestem pod dużym wrażeniem zarówno dokładności przygotowania do tej operacji auta, jak i samego procesu technologicznego.
Spotkała mnie w niej też zabawna sytuacja, podjeżdżam mianowicie po kolegę pod prestiżowe osiedle w Józefosławiu (taka wioska pod Piasecznem), gdzie przed obowiązkowym szlabanem (jeśli osiedle w Józefosławiu posiada szlaban to automatycznie poziom prestiżu wzrasta o 5 pkt ), stał pan dziadek ochroniarz (+10 pkt prestiżu) i wymownym ruchem ręki wydał mi komendę #HALT! Nim prąd z klawisza otwierania szyb (tak, tak moi mili, żadnego korbotronika, szyby w prądzie! ) dotarł do odpowiedniego siłownika, dało się słyszeć pytanie skierowane ewidentnie do mnie:
– pan to z przewozu osób???
Tak oto jest dziś postrzegana ta niegdyś prestiżowa limuzyna