Na wstępie to się do czegoś przyznam…

Na wstępie to się do czegoś przyznam. Mianowicie na zwykłą #E53, to ja bym prawdopodobnie nie zwrócił uwagi, nawet gdyby potrąciła mnie na oznakowanym przejściu dla pieszych przy bardzo dobrej widoczności. Nieco inaczej rzecz przedstawia się gdy mamy do czynienia z wersją, przy której maczała palce Alpina Burkard Bovensiepen.

X5 4.8is

Namiastką X5M, który w pierwszej generacji nigdy nie powstał jest właśnie #is. Najrzadsza wersja produkowana seryjnie ledwie przez dwa lata (2004-2006) w dość ograniczonej liczbie egzemplarzy. Niepotwierdzona plotka głosi, iż wyprodukowano 5000 szt 4.6is (przedlift) & 5000 szt 4.8is. „Grubiej” to już tylko E53 5.0 V8 od #HARTGE, ale ja jeszcze nigdy nie spotkałem na swojej drodze takiego rodzynka.

Pierwiastkiem ALPINY jest serce – czyli N62B48 | 4799 cm³ | skok tłoka 93,00 mm × 88,30 mm | 360 KM | 500 Nm momentu | które pozwala rozpędzić tego ważącego ponad dwie tony klocka do 246 km/h.

E53 otwierał nowy rozdział w historii BMW, firmy leasingowe winny do dziś wznosić dziękczynne modły autorom projektu. Szał na model X trwa nieprzerwanie bez mała od 20 lat. Pierwsza seria to taki samochodowy Head & Shoulders, choć może nie do końca jest to porównanie właściwe, wspomniany szampon to dwa w jednym, a pierwsze X5 to bardziej trzy, niż dwa w jednym. Miks #e39 i Range Rovera przyprawiony szczyptą nowości w postaci opakowania. BMW stworzyło hydrę, która szybko wygryzła dla siebie kawałek rynku, choć oddając cesarzowi co cesarskie, trzeba powiedzieć, że szlak jako pierwszy zaczął przecierać Mercedes-Benz swoim #W163.

Is jest inny, co widać, słychać i czuć, szczególnie pod nogą, kiedy się go prowadzi. Mruczy przyjemnie, pneumatykę jak na tamte lata można uznać za całkiem znośną, Zmienione względem serii zegary, inaczej wyprofilowane zderzaki, lepiej trzymające fotele, 20 calowe felgi z mieszanym ogumieniem, wszystko to cieszy oczy i nadaje mu ciut bardziej drapieżny wygląd.

Znalezienie zadbanego egzemplarza nie jest bynajmniej zadaniem łatwym, ale jeśli już mieć w garażu e53, to raczej w tej wersji, a nie innej. Seria jest najdelikatniej rzecz ujmując nudna. Mawiają, że apetyt rośnie w miarę jedzenia i coś w tym jest, bo mając w garażu srebrną, szukam już czerwonej 🙂, a skoro jesteśmy przy apetycie…

To opuściła mnie ostatnio restauracyjna dobra passa. Zrobiłem w tym tygodniu drugie podejście do Restauracja „Cuda Wianki”, żeby nie było, że za pierwszym razem trafiłem akurat na gorszy dzień kucharza. Byłem tam wcześniej na schabowym z kostką, mocno przeciętnym w mojej ocenie, ale tak się akurat złożyło, że będąc na lekkim ssaniu bawiłem akurat w okolicy, zajdę myślę sobie, zjem coś, a nuż się poprawiło. Nie poprawiło się. Drobiowe wątróbki przeciągnięte. Gęś sucha jak wiór, na moje oko odgrzewana w mikrofalówce, dla kontrastu zapewne, kopytka zimne jak lód. Nie pierwsza to i nie ostatnia knajpa, w której karmią średnio powiecie. Tak, tylko jeżeli inkasuje się za taki zestaw plus herbatka 95 złotych polskich, to wypada trzymać poziom.
Amen.

🔙🔜

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *