Kiedy już się ożenisz…
Kiedy już się ożenisz… zbudujesz dom… urodzi ci się dziecko… posadzisz drzewo… ale ciągle czujesz, że czegoś ci brakuje i wpadasz czasami w nostalgiczny nastrój… nadchodzi wtedy pora, abyś pomyślał o rodzinnym kombi potrafiącym rozgonić chmury w te smutne dni…
#RS4 Misano Red oprócz magicznej mocy nieustannego poprawiania nastroju swojego właściciela, ma też kilka innych zalet. Doczekaliśmy się wreszcie RS’a, w którym jeśli nie ma aktualnie takiej potrzeby, to nie będą nam w nim dzwonić plomby z zębach. Wybranie trybu COMFORT zamienia tego ociekającego mocą smoka w grzecznego, dobrze ułożonego kanapowego pupila. Można się nim spokojnie wybrać na rodzinne wakacje, bez obawy, że twarde zawieszenie zakłóci sen waszych pociech. Gdyby nieopatrznie dosiadła się do auta mamusia małżonki, to zamontowany na pokładzie Bang & Olufsen jest w stanie skutecznie zagłuszyć audycje nadawane przez tę panią z tylnej kanapy. Zagadnienie nietrafionego prezentu, czyli teściowej omówię może przy innej okazji.
Downsizing dopadł (niestety) nawet RS’y, w aktualnej odsłonie dysponujemy mocą 450 koni mechanicznych generowanych przez sześć cylindrów w układzie V, o pojemności zaledwie 2894 cm³ wspomaganych przez dwie turbosprężarki. Pomimo „braku” dwóch cylindrów B9 przyspiesza bezkompromisowo, z nieznośną dla innych użytkowników drogi lekkością jest w stanie rozpędzić ten ważący 1838 kg pocisk do 300 km/h.
Kultowe #QUATTRO radzi sobie z tą mocą wyśmienicie, świetna trakcja to as w rękawie tego auta. Wszelkie „wielosetkonne domowe projekty” z napędem przenoszonym na jedną oś mogą tego RS’a co najwyżej pocałować w wydech. Siła grawitacji wspomagana przez 4×4 rewelacyjnie klei go do drogi. Nie wiem czy jedzie jak po szynach, bo nigdy nie prowadziłem lokomotywy, więc nie mam porównania, mogę jednak porównać Quattro z xDrive i w tym pojedynku wynik starcia zawsze będzie taki sam: QUATTRO 2 strzelone gole – 1 gol xDrive.
Czy coś mnie w nim uwiera? Na pewno nie fotele, są wygodne, świetnie trzymają w zakrętach, mają masaże… Uwiera mnie za to zbyt mały zbiornik paliwa – 55 litrów pojemności w takim aucie muszę uznać za nieporozumienie. Tam gdzie moje #KuKu dojechałoby „na raz” RS musiałby przystawać na karmienie trzykrotnie. Punkt drugi to brak możliwości zwiększenia prześwitu auta, przy tak zaawansowanym zawieszaniu możliwość podniesienia go do góry nie powinna stanowić problemu. Mam bowiem wrażenie, że projektanci wszelkich garaży podziemnych za punkt honoru biorą sobie doprowadzenie do zarysowania jak największej ilości karbonowych spoilerów. I rzecz trzecia, to mówiąc kolokwialnie on się zbyt cicho „drze”… Jest oczywiście głośniejszy w trybie DYNAMIC, ale nie jest to już to czego można oczekiwać po #RennSport. Pomimo tych subiektywnych mankamentów, w aucie można się zakochać od pierwszego kontaktu z kierownicą! Coś ostatnio często i łatwo zakochuję się w tych nowych zabawkach
Na plener zdjęciowy wybrałem się w malownicze okolice Tykocin i nie byłbym sobą, gdybym nie sprawdził jak tam karmią. Dość spontanicznie na miejsce popasu wybrałem restaurację Alumnat… zegar wskazywał godzinę 11:55… najpierw jednak kilka zdań wprowadzenia. Pamiętacie 4 odcinek przygód naszego najsłynniejszego agenta J-23? Nosił tytuł „Cafe Rose” i w jednej ze scen Hans Kloss podczas wykonywania tajnej misji w Turcji wchodzi do lokalu, w którym woźna wita go ni mniej, ni więcej tylko takimi oto słowami: – „otwieramy wieczorem, tu jest nocny lokal; powiedziałam, że wieczorem…”
Wróćmy teraz do #Tykocina… jest godzina 11:55 i strudzona ekipa zdjęciowa w składzie ja (osoba znana z tego, że jest znana) & Kacper Szczepańskiznany ze świetnego oka i pewnej ręki, a także jeszcze jeden dżentelmen, który pragnie pozostać anonimowy, gdyż błąkał się z nami po #Podlasiu w godzinach pracy, zastukaliśmy w drzwi wspomnianej wyżej restauracji. Zamiast dźwięku otwieranego zamka, dobiegł nas ze zlokalizowanej nieopodal kuchni głos pani jak mniemam kucharki, cytuję: – „otwieramy o 12:00″… zanim zdążyło wybrzmieć „e” w wypowiedzianym przeze mnie – „ale” usłyszeliśmy jeszcze: – „powiedziałam przecież, że od dwunastej”… Grzecznie przestępując z nogi na nogę odczekaliśmy przepisowe minut pięć i mogliśmy dostąpić zaszczytu zajęcia miejsc wewnątrz lokalu. I pomimo tego, że zaserwowane nam jedzenie było całkiem znośne, to stwierdziliśmy zgodnie we trzech (a musicie wiedzieć, że w każdym z nas płynie inna krew), że radość wspólnego posiłku zepsuło nam to dość specyficzne powitanie.
Podziękowania:
Audi Sieńko i Syn Zamek w Tykocinie Selected Premium Cars