Projekt Manhattan.
Projekt Manhattan.
Na plan zdjęciowy trafił dziś #400E i oto mała próbka uczty dla oczu jaka czeka Was już niebawem. Pomysł włożenia w nadwozie #W124 napędu #V8laikowi mógłby się wydawać absurdalny, ale za to właśnie kocham starszą motoryzację. Za absurdalne napędy upychane pod maski zwyczajnych na pierwszy rzut oka samochodów.
Będzie też recenzja kulinarna i pierwsza w historii #CMZ ocena ❄️ – nie polecam,omijaj.
A zaczęło się całkiem niewinnie… niedzielne popołudnie dłużyło się niemiłosiernie, sam właściwie nie wiedziałem co ze sobą zrobić, wszyscy oprócz mnie (nawet psiaki) na feriach, jednym słowem nuda. Jak to z reguły z feriami bywa, nie tylko ja zostałem porzucony w domu, zadzwonił do mnie powinowaty II stopnia ze strony ciotecznej siostry mojej mamy, podobnie jak ja porzucony samotnie w domu na pastwę głodu. Razem uradziliśmy, że trzeba się ratować, a na miejsce sutego popasu wybraliśmy otwartą ponoć niedawno Setka Warszawa… zacytuję w tym miejscu panią Mariolka Krejzolka (przy okazji serdecznie pozdrawiam, jestem wielkim fanem) – „i to był kufa błąd…”
Dłużący się nam czas na podanie kart umilaliśmy sobie pogawędką o kochanej przez nas obu motoryzacji, przerywanej niekiedy wymianą kilku ciepłych uwag o wspólnych znajomych Nie myślcie bynajmniej, że siedzieliśmy w gęstym tłoku… pozwoliłem sobie pstryknąć fotkę sali…
Później było już tylko gorzej… lokal reklamuje się hasłem „JEDZ I PIJ – PO POLSKU” & „POLSKA GOŚCINNOŚĆ JEST LEGENDARNA”, tylko zapomnieli chyba wdrożyć te odezwy w życie.
1. Tatar – mikroporcje o dość dziwnym smaku, nie dałem rady przełknąć go do końca, zupełnie mi nie smakował, cioteczny szwagier ze strony matki zacisnął oczy i zjadł, widocznie głód bardziej mu doskwierał…
2. Żeberka – widząc co przede mną postawiono zaniemówiłem, a wierzcie mi, że sprawić, abym zamilkł sztuką jest wielką. Zdołałem jedynie wydusić z siebie – a gdzie reszta..?
3. Golonka – nawet szkoda to komentować, kość, mikroskopijna ilość mięsa, trochę skóry, w dodatku golonka i żeberka potraktowane identycznym magicznym składnikiem, przez co jednakowo nam nie smakowały.
Reasumując ani to po polsku, ani przesadnie gościnnie. Ceny owszem, nie są wygórowane, ale nie ratuje to tej knajpy w moich oczach. Wyszliśmy głodni i zniesmaczeni. Jako bonus postrzegam moją dzisiejszą niemoc w zbytnim oddalaniu się z miejsca mojego zamieszkania, jeśli Wiecie co mam na myśli…