#T6 #Multivan – piąty przedstawiciel kultowej już serii #T
#T6 #Multivan – piąty przedstawiciel kultowej już serii #T w moim wydawać by się mogło, nie tak długim jeszcze żywocie 😉 Miałem co prawda krótką przerwę w naszym zgodnym pożyciu na Mercedesa Viano, ale jak widzicie wszystko już wróciło do normy 😀
Było troszkę perypetii z zakupem, a to dlatego, że warszawski dealer koncernu VAG u którego zaopatrywałem się przez bez mała 20 ostatnich lat i nie była to bynajmniej jedna sztuka co 10 wiosen… wziął mnie tym razem za turystę pytającego o drogę na Pola Grunwaldzkie. Czas mnie troszkę gonił, bo wielkimi krokami zbliża się planowany już od niemalże roku #TourdeEuropa a nijak, mimo wielu prób i przymiarek nie mogłem pomieścić do osobowego samochodu 6 osób, dwóch psów i bagaży . Ale od czego ma się Przyjaciół! W biedzie pomógł mi Selected Premium Cars kierując mnie w gościnne progi Volkswagen Sieńko i Syn w Białymstoku. Panowie spisali się na medal, w zaledwie tydzień zdołali zmaterializować interesujący mnie egzemplarz na własnym placu i tak oto w minioną środę zobaczyłem na własne oczy coś, co wcześniej było tylko suchym opisem wyposażenia na kilku kartach A4. Pierwsze wrażenie było bardzo pozytywne, wreszcie mam balobusa w kolorze innym niż srebrny lub czarny Szybko uwinęliśmy się z częścią oficjalną spotkania i przystąpiliśmy do tej mniej oficjalnej. Ach… zaraz, zaraz, żeby udać się na część nieoficjalną musieliśmy najpierw T6 nakarmić i tutaj kolejne zaskoczenie! Dealer posiada na swoim terenie stację benzynową, ale nie taką zwyczajną jakby mogło się wydawać. To chyba jedyna współcześnie znana mi stacja w Polsce, gdzie nie ma samoobsługi i paliwo nalewa najprawdziwszy w świecie POMPIARZ, u którego jak za dawnych czasów można uregulować należność przy dystrybutorze! Gość jest sympatyczny, uśmiechnięty i nie jest obrażony na cały świat dookoła
Wracając do części nieoficjalnej, podjęto nas obiadem w Restauracja Lipcowy Ogród i muszę z czystym sumieniem napisać, że miejsce jest godne polecenia. Na pierogi trzeba co prawda poczekać ciut dłużej, ale jak wieść niesie, są lepione na miejscu a ich smak rekompensuje oczekiwanie. Czas bynajmniej nam się nie dłużył, okazało się, że wszyscy uczestnicy mają większego bądź mniejszego świra na punkcie klasycznej motoryzacji, więc tematów do dyskusji nie brakowało. Z pełnymi brzuszkami a balobus z pełnym bakiem ruszyliśmy niespiesznie w drogę do domu rozpoczynając tym samym pierwszy etap docierania nowego członka rodzinny przed 5000 kilometrową wyprawą, która go czeka.
Na koniec chciałbym jeszcze pozdrowić drogowców, którzy tak mozolnie budują nową drogę łączącą Białystok z Warszawą, naprawdę miło popatrzeć jak jeden pracuje, a pięciu mu kibicuje 👍🏻